Nie jest tajemnicą, że większość placówek publicznych, a szpitali w szczególności boryka się z problemem zajętej linii. Spowodowane jest to ogromnym natężeniem ruchu telefonicznego, nieproporcjonalnym do możliwości zespołu placówki. Kontekst szpitali jest tutaj jeszcze bardziej newralgiczny, ponieważ te nie są objęte rejonizacją i każdy pacjent może leczyć się w dowolnie wybranym przez siebie miejscu.  

Warto w tym miejscu wspomnieć o wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie sprzed dwóch lat, który na skutek prowadzonego przed Rzecznikiem Praw Pacjenta postępowania uznał brak możliwości dodzwonienia się do placówki za naruszenie zbiorowych praw pacjenta. W uzasadnieniu Sąd podniósł, że „niezapewnienie pacjentom realnego kontaktu telefonicznego z przychodnią, narusza prawo pacjenta do świadczeń zdrowotnych udzielanych z należytą starannością”. Tym samym praktyka, w której sygnał zajętości w placówce jest częsty znalazła się pod lupą Rzecznika Praw Pacjenta, który dokonując kontroli może nałożyć na placówkę karę finansową. 

Managerowie i dyrektorzy placówek stanęli więc przed ogromnym wyzwaniem, którego celem jest pogodzenie interesów placówki i pacjentów. Oto, jak z tym wyzwaniem poradził sobie zespół Warszawskiego Szpitala Południowego, z Prezesem Zarządu Arturem Krawczykiem na czele. 

Warszawski Szpital Południowy to jedna z najnowocześniejszych, wielospecjalistycznych placówek szpitalnych na terenie stolicy. Funkcjonuje w niej 9 oddziałów i 20 poradni (m.in. onkologiczna, urologiczna czy kardiologiczna), z usług których korzysta wg szacunków m. st. Warszawy 350 000 osób rocznie. Dane te pozwoliły wyciągnąć wniosek, że natężenie ruchu nie będzie słabnąć, stąd decyzja zarządu o wdrożeniu rozwiązań mających na celu odciążenie linii.